Forum www.coaaldalie.fora.pl
Śmierć będzie dla ciebie początkiem nowego życia...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Początek?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.coaaldalie.fora.pl Strona Główna -> Sala Obrad
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kayleight
Administrator



Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Nie 22:41, 06 Kwi 2008    Temat postu: Początek?

Tak wiec napisałem początek. Zacząłem to pisać w niedziele wieczorem. Ne specjalnie się starałem. Mam dopiero tylko początek. Jak na razie nie ma Falldraka ani Veronique, ale oni będą trochę później. Oceńcie czy się podoba. Bo jak jest zły, to zawsze można zacząć. od początku Smile

Teraz no cóż, nie chcę mi się pisać dalej. Prosiłbym aby ktoś klimatyczny i dobrze piszący, dalej to pisał. Ja już nie mogę. Sił mi brakuje (a jeszcze ta kłótnia z Veronique już zupełnie mi wszystkie siły odbiera Wink ) No więc gdyby był ktoś chętny niech dalej to pisze (zgłaszać się tu w tym dziale, komentarze też tu)


-Rusz tyłek, czas wstawać chyba, że nie chcesz iść- mruknął niezadowolony Kay, on wiecznie jest niezadowolony. Tym razem krzyczał na Armanda, który leżał w łóżku.
Była to chyba już dwunasta w nocy, wszędzie ciemno i zimno, w takie noce nie za wiele ludzi wychodzi na ulice. Jednak oni nie byli ludźmi, co to, to nie. Kay chodził w koło dopóki młody wampir nie wstał. Gdy Armand już się podniósł mężczyzna przeklął jeszcze parę razy i kazał mu się ubierać. Ino było mu spieszno. Chciał jak najszybciej wyruszyć, droga bowiem nie była krótka. Gdy w końcu chłopak się ubrał, Kay wraz z nim wyszli z kryjówki.
Na zewnątrz było chłodno, wiatr wiał mocny, ciął ich w twarz, nie było to najprzyjemniejsze uczucie. Oboje szli wolno w kierunku północnym. Przedzierali się przez gęsty las, co jakiś czas musieli obcinać gałęzie, gdyż inaczej nie mieliby jak przejść. Co jakiś czas zatrzymywali się na postój, im bardziej zbliżali się do celu tym młody wampir był jakby bardziej spięty i zdenerwowany. Mężczyzna spojrzą na Armanda, wyczuł już bowiem, ze coś jest nie tak. Do celu dzieliło ich już zaledwie parę mil. Kay nagle przystaną. Złapał swojego przyjaciela za płaszcz i spojrzał na niego uważnie. Od jakiegoś czasu wampir wyczuwał obecność kogoś, lub czegoś innego. Nagle zrozumiał o co chodzi.
-Mam nadzieję, że nie zabrałeś ze sobą tego parszywego myszołapa.
-No, zabrałem- powiedział cicho chłopak i jakby odetchnął z ulgą. Bowiem cieszył się iż on nie odkrył jego innego sekretu.
-No dobra przyjacielu, tylko trzymaj go z dala ode mnie.- rzucił Kay i ruszył dalej. Minęło sporo czasu, gdy w końcu znaleźli się tam gdzie chcieli. Każdego roku w ostatni dzień roku, zjawiali się tam on i młodzieniec.
Byli teraz przed ogromnym głazem, wielkim, z wyrytymi na nim dziwnymi znakami. Nagle Armand znów stał się inny. Podszedł do Kay’a i próbował go zatrzymać. Nie chciał aby ten wszedł. Wampir jednak wciąż szedł dalej. Przeszedł przez tajemne wejście, a następnie tunelami aż do wielkiej Sali. Mężczyzna pchnął ogromne drzwi, o dziwo ustąpiły, zwykle musiał najpierw je otworzyć kluczem. Jednak teraz na to nie zwracał uwagi.
Znaleźli się w dużej sali, było w niej na pierwszy rzut oka pusto, jedynie pośrodku stał ogromny stół, a wokół ustawione były krzesła. Nagle Kay znieruchomiał. Na tych krzesłach beztrosko siedzieli sobie jacyś ludzie. Pili najrozmaitsze trunki, bawili się swoimi brońmy, śmiali się i żartowali. Niektórzy mieli jakiego zwierzaka, który albo latał po pomieszczeniu albo wesoło biegał, czy też wylegiwał się na jakimś krześle. Wampir krzyknął:
-Co to jest?- rozmowy ucichły, a potem znów śmiech.
-Witaj Armandzie!- wołali jeden przez drugiego.
-Znasz ich?- wrzasną Kay do młodego wampira. Ten szybko odpowiedział.
-No to jest Tkorn, a ten drugi to Cavalorn.
-Co oni tu robią- warknął Kayleight wściekły.
-A my tu przyszliśmy aby pomóc w misji- zawołał jeden z nich, ten który miał jastrzębia na ręce.
-Skąd wiecie o naszej misji- zagrzmiał znów wampir, a potem popatrzył na Armanda i westchnął głęboko. Załamał się- Twoja sprawka? – ten nawet nie odpowiedział, tylko pokiwał głową.
-Dobra- po chwili znowu zagrzmiał Kay- Pójdziecie razem z nami, dziś w nocy. Jeśli jednak, który nas wyda, gorzko pożałuje.- następnie wampir rzucił swoją torbę i usiadł przy niej, na podłodze. Tak też i inny poczynili. Wyjęli z torby rzeczy, koce tym razem, i położywszy się na ziemi udali się na spoczynek, choć był to dopiero początek dnia.

*

-Wstawać już jest dobra pora- zamruczał Kay, który już w płaszczu był gotowy do wyjścia. Niw wyglądał na zachwyconego tym, że dwójka jakiś nieznajomych przyłącza się do jego misji.
-A co spieszno ci? Daj nam trochę pospać- zamruczał jeden przez sen i przewrócił się a drugi bok.
-A tak. Powiedziałem, ze macie wstawać to wstawać. Już!!!- rykną zdenerwowany i podszedł do jednego z tych ludzi i zdjął z nich koce, a następnie podniósł. Ci przestraszenie zaczęli się tłumaczyć.
-Nie mam na to czasu, wychodzę, a ty idziesz ze mną- powiedział zwracając się do Armanda.
-Tak oczywiście, już idę- odpowiedział i założywszy swój płaszcz wszedł w jakiś tunel wraz z Kay’em. Potem szybko zaczęli iść dziwnymi, podziemnymi korytarzami. Tak szli do lochów, które znajdowały się w twierdzy Corteus Aldai. Nagle zatrzymali się i odwrócili. Za nimi biegła dwójka mężczyzna, każdy z nich coś krzyczał. Kay uciszył ich skinieniem ręki i szedł dalej. Nagle ujrzeli rozwidleni. Wampir wiedział, że każdy z tych korytarzy biegnie do jakieś części zamku.
-Ty i ten, jak mu tam, Cavalorn idziecie w lewo. Tkorn tym środkowym, a ja pójdę lewym.- zarządził mężczyzna i poszedł w swoją stronę.
*
Każdy z nich szedł długo, mniej więcej w połowie drogi Tkorn ujrzał dziwną postać co opierała się o drabinę przy jakiejś klapie. Postać ta była na pewno mężczyzną, młodym na oko, chyba elfem jak stwierdził później stwierdził wojownik. Człowiek szybko dobył broni i spojrzał na elfa. Ten tylko od niechcenia powiedział.
-E kolego my po tej samej stronie jesteśmy. Nie sądziłem, ze ktokolwiek tu przyjdzie. Ta klapa prowadzi do jednego z pokoi.
-Czemu tu stoisz, a nie wszedłeś już do tamtej komnaty?- zapytał podejrzliwie Tkorn.
-A bo tam u góry jest pokój pełny straży. Tam podobno jest ten, jak mu tam Revondil.
-Rivondil- poprawił go ten. Wiedział co teraz musi zrobić. Dostał instrukcje od Armanda, ma czekać.
-A jak się zwiesz?- przerwał milczenie wojownik.
-Falldrak, a ty?- powiedział elf i westchnął głęboko.
-Tkorn- rzekł w odpowiedzi i zamilkli oboje.
*
-No ile jeszcze, nie ma tu żadnych potworów, których by można utłuc. Żadnej walki- zamruczał zdenerwowany Cavalorn.
-Będzie jeszcze ich dużo, spokojnie- powiedział Armand i starał sobie przypomnieć ile jeszcze drogi, aż tu niespodziewanie, trasa się urywała. Nic tylko jakaś skała. Żadnej drogi. Wampir zrobił zdziwioną minę. Potem rozejrzał się uważnie. Nie widział nic, żadnej drogi. Nie w ziemi, żadnej klapy. Westchnął i usiadł oparłszy się o ścianę, tak samo zrobił jego towarzysz. Siedzieli przez chwilę w milczeniu.
-Świetnie, trzeba jeszcze zawrócić- warknął człowiek i kopnął jakiś kamień. Następnie do ręki wziął swój miecz. Nagle coś zabłysło, coś się odbiło w klindze broni Cavalorna. Armand szybko wstał i zobaczył uważnie co to. Gdzieś były mała klapa, ukryta wśród jakiś kamieni. Szybo odgarnęli te głazy i otworzyli klapę. Do korytarza podziemnego wpłynęło mnóstwo powietrza. Byli w jakieś piwnicy.

*

-I że też się na to zgodziłem- mruczał pod nosem Kay, który był wielce niezadowolony, iż zgodził się w ogóle wziąć kogokolwiek na tą misję. Klnąc pod nosem, zbliżał się coraz bardziej do miejsca gdzie wchodziło się do lochów. Wampir, który pamiętał z mapy gdzie jest wejście, bez trudy je znalazł. Przecisną się przez wąski otwór. Był w lochach, wszędzie zimno i ciemno, mu to jednak nie przeszkadzało. Otrzepał się i wyprostował. Zaczął się rozglądać. Lekko zmarszczył brwi, musiał iść na górę. Już miał ruszyć, gdy nagle ktoś zawołał.
-Kim jesteś?- był to zdecydowanie głos kobiety. Kay, który na początku przestraszył się teraz był już bardziej zły niż przerażony. Ujrzał bowiem kobietę wysoką, o białych jak śnieg włosach i bladej twarzy. Patrzyła na niego z złością.
-Kim ty jesteś? I jakim prawem tu przebywasz?- mruknął w odpowiedzi Kay.
-Mogłabym cię o to samo spytać. I Veronique jestem- powiedziała niechętnie odgarniając z twarzy włosy.
-Bardzo zabawne. Ja jestem Kayleight. A teraz przepraszam, musze iść- powiedział i odepchnął ją na bok, gdyż stała na jego drodze.
-Ach tak Kay, musisz iść, no oczywiście, jakbyś nie wiedział to każdy musi iść. No oczywiście. Jednak nie wydostaniesz się stąd. Najpierw trzeba otworzyć tą skrzynię. Jest tam klucz od drzwi na górę.- powiedziała znudzona, jakby siedziała tu już długo.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Kayleight dnia Wto 15:11, 08 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kayleight
Administrator



Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka

PostWysłany: Wto 15:43, 08 Kwi 2008    Temat postu:

Tutaj jest początek historii klanu. Czytać i komentować Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Falldrak




Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:07, 08 Kwi 2008    Temat postu:

Fajne:)) jestem ciekawy co będzie dalej....
Fajnie się rozkręca! Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Armand




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznan

PostWysłany: Śro 18:07, 09 Kwi 2008    Temat postu:

Brawo mnie się także podoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cavalorn




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rumia

PostWysłany: Śro 18:22, 09 Kwi 2008    Temat postu:

bardzo fajne mi sie podoba :p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.coaaldalie.fora.pl Strona Główna -> Sala Obrad Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin